Siedlisko Zdrojewo - pierwsze wrażenie
Wraz z Klaudią zrezygnowaliśmy z pracy, w celu poszukiwania swojego miejsca na Ziemi. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że chcielibyśmy pracować bliżej ziemi.
Początki
Od ponad roku odkładaliśmy pieniądze, aby przez jak najdłuższy czas móc poszukiwać stylu życia, który będzie nam pasował. Na pierwszy strzał miało pójść beztroskie podróżowanie kampervanem, niestety w międzyczasie wypadła cała sytuacja pandemiczna i swobodne przemieszczanie się zostało cokolwiek utrudnione. Z pomysłu życia w podróży zrodził się „Projekt Rumun”, który obecnie ma być narzędziem pomocniczym w wolontariacie przy gospodarstwach permakulturowych, bo właśnie to jest nasz obecny projekt - nauka permakultury w wydaniu jak najbardziej praktycznym.
Siedlisko Zdrojewo
O terminie „permakultura” zasłyszeliśmy już dawno, powróciło ono do nas jednak dopiero teraz, kiedy szukaliśmy miejsca, w którym moglibyśmy doświadczyć życia na wsi, ucząc się przy tym jak najwięcej o uprawie ogródka. W Internecie, bo właśnie tam szukaliśmy, jest bardzo dużo szumu informacyjnego oraz przerost ofert i możliwości. Z tego powodu musieliśmy zawęzić swoje poszukiwania. Wybór padł na permakulturę, a konkretnie mapę permakultury, na której poszukiwaliśmy gospodarstw przyjmujących wolontariuszy. Na podstawie bliżej nieokreślonych kryteriów czy też intuicji wybraliśmy kilka z nich i wysłaliśmy wiadomość odłamkowo-zaczepną i… dostaliśmy bardzo pozytywny odzew w formie zaproszeń do większości miejsc, z którymi się skontaktowaliśmy. Nasz wybór padł na Siedlisko Permakultury Zdrojewo (Facebook). Do Zdrojewa dotarliśmy 27 kwietnia na początek spóźnionej wiosny i pierwsze prace jakie otrzymaliśmy, to pikowanie. Bez dłuższego wstępu zapraszam do oglądania zdjęć i wrażeń z pierwszego tygodnia pobytu pracy i współżycia z parą gospodarzy, dwoma psami, kotem i stadkiem kur oraz kaczek.
Nasze nowe mieszkanko.
Pierwsze zadanie - wysadzenie dzikiej róży na skraju działki pod lasem.
Dziki szczypior oraz mięta są roślinami, które świetnie wspierają drzewa. Łatwo się adaptują i rozsiewają, przez co niektórzy zwą je „chwastami”.
Pikowanie sałat na mandali.
Pikowania ciąg dalszy, tym razem na grządce podwyższonej i w towarzystwie psów.
Napowietrzanie ziemi przy pomocy „broadfork” czyli takich szerokich, fikuśnych wideł i po trzy zierenka słonecznika do gleby.
A w sobotę sadziliśmy nasze ulubione polskie warzywo… i nie była to cebula!
Są też kurki i kaczki!
Czarek